Sam proces jest banalnie prosty i chyba nie potrzeba wskazówek, każdemu polecam spróbować.
Tutaj krótka historyjka przygody z Jacusiem, bo tak go nazwałam (Jack Skeleton :DDD)
A oto, co pozostało mi po dyni, czyli jej środek: pestki i miąższ
Nic nie może się zmarnować, więc pesteczki wczoraj się wysuszyły i dziś ze smakiem wsuwa je Tomeczek. A z miąższu zrobiłam wczoraj dyniowe pancake, z dodatkiem imbiru i prażonymi jabłkami na wierzchu były mniam... i bardzo pomarańczowe!
Przepraszam z góry za jakość zdjęć, ale mama coś poprzestawiała mi w aparacie podczas swojego pobytu w Szwecji i aktualnie jestem skazana jedynie na telefon....
Mam ochotę na małą Halloweenową sesję, więc może jutro coś wymyślę, oczywiście z Jackiem i sobą w roli głównej, haha.
Mam też malutkie ogłoszenie. Robiłam ostatnio porządki w szafie, znalazło się też kilka rzeczy, których nie noszę i tylko się marnuje ich potencjał :D Może ktoś byłby chętny? Te kilka ciuszków jest...
-> TUTAJ <-
Świetny, ja robiłam dynię ostatnio w zeszłym roku w szkole i wyglądała dość podobnie do Twojej :D
OdpowiedzUsuńgenialnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńta dynia jest świetna, szkoda, ze ja nie zrobiłam w tym roku :/
OdpowiedzUsuńopisz-mnie.blogspot.com
świetna dynia ^^/
OdpowiedzUsuńżałuję, że ja nie zrobiłam w tym roku :/
opisz-mnie.blogspot.compo
uwielbiam zupę krem z dyni :)
OdpowiedzUsuń