piątek, 5 kwietnia 2013

Lucky day!

Tak jak wczoraj wróżyłam, dziś był mój szczęśliwy dzień!
Choroba powoli mija i tylko trzy razy dusił mnie atak kaszlu... kocham antybiotyki i bańki Keiyu! :D Nadal wyglądam jednak jak zasmarkana kupka, więc nie wiem jak jutro doprowadzić się do porządku przed wyjazdem do Warszawy, haha.

Rano, spod prysznica wyrwał mnie (XD) mój ulubiony listonosz... i przyniósł mojego dżapańskiego wiga :3 Jak na cenę okazał się całkiem ładniutki, nawet mama, która boi się (dosłownie) sztucznych włosów, przymierzyła go! Jedyne minusy to to, że sypie włosy w dość sporych ilościach... i niestety plącze się :c (ale tak ma chyba większość długich wigów). W którejś z kolejnych notek zrobię jego dokładną recenzję ;)

Oprócz tego kurier dostarczył dziś sześć par pudeł z butami, hahaha. Zabawna paczka. Oczywiście, nie wszystkie były dla mnie, było to zamówienie zbiorowe ze znajomymi ;) A ja upolowałam wreszcie trampki na platformach w rozsądnej cenie <3


Oprócz tego, wczoraj malowałam włosy... na jaśniejszą połowę grzywki spróbowałam nowej farby- chciałam, aby wyszedł prawdziwy rudy... Tą ciemną mam od zawsze sprawdzoną i znów do niej wróciłam.


 A teraz efekty... zdjęcie podczas malowania wieczorem i zdjęcie rano, po drugim myciu włosów... kolorek owszem, wyszedł ładny, ale przy drugim myciu odrosty dziwnie się sprały i są jaśniejsze... a reszta wraca do średniego blondu (może akurat na zdjęciu nie widać)... nie wiem... może przy kolejny farbowaniu lepiej złapie. Przepraszam za brak twarzy, ale przez tygodniową chorobę wyglądam jak rozjechany ziemniak.


I to na tyle, bo łyknęłam leki i idę się wyspać przed jutrzejszą jazdą i koncertem Gothiki... trzymajcie kciuki! :D Ekypa z czerwonego dżypa. Jeszcze nigdy nie jechałam samochodem taką ilością osób XDDD

I tylko smutno mi tak, że Iriska z nami nie będzie... ;____;


~Sisu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz